“Po rozpoczęciu terapii od razu zauważyłem efekty” – pacjent z nowotworem złośliwym.

 

Nowotwór złośliwy a medyczna marihuana

Nowotwór złośliwy z licznymi przerzutami – taka diagnoza została mi postawiona, kiedy to byłam po odbiór wyników badań. Jestem mamą, prowadzę firmę, mam tylko 34 lata. Dlaczego ja? Nie był to jednak czas na pytania, lecz na przeciwdziałanie chorobie. Zmiany w kościach powodowały koszmarny ból. Ból nie do opisania. Zwalczałam go standardowymi lekami przeciwbólowymi tj. morfina. Nie czułam się po nich dobrze. Byłam senna, nieobecna, otumaniona.

Kiedy dowiedziałam się o terapii medycznymi konopiami postanowiłam spróbować. Nie miałam przecież nic do stracenia. Podeszłam do tematu bardzo poważnie. Z początku susz waporyzowałam co 3 godziny. Byłam w tym bardzo systematyczna. Poświęciłam się terapii. Dziś niczego nie żałuję. Efekt nie pojawił się od razu. To była moja ciężka walka o lepsze jutro. Z czasem zaczęłam zmniejszać ilość przyjmowanych konopi. Czas między dawkami również uległ zmianie. Moje samopoczucie znacznie się poprawiło. Oprócz terapii medyczną marihuaną uczęszczam na liczne zabiegi i masaże. Osoby, które pracują razem ze mną od początku chwalą mój spokój. Zauważają, że nie jestem już tak bardzo nerwowa jak wcześniej.

Medyczne konopie nie pomogły mi tylko na ból i samopoczucie. Spowodowały również, że codzienne wymioty ustały. Wrócił mi apetyt co było nie lada wyzwaniem. Wstręt do jedzenia nie przechodził. W najgorszym momencie ważyłam zaledwie 41 kg. Jak mogłam walczyć skoro byłam tak bardzo słaba? Z racji na moją chorobę oczywistym jest, że moja odporność uległa pogorszeniu. Dwa razy covid zaatakował mój ogranizm. Terapia medyczną marihuaną (bo już wtedy byłam w trakcie) pomogła mi go przejść łagodnie. Naturalne sposoby pomagają.

Chciałabym żeby świadomość na świecie odnośnie konopi znacznie się zwiększyła. Prócz standardowego walczenia z nowotworem, terapia mm bardzo korzystnie wpłynęła na moje życie. Dziś akceptuję moją sytuację i dzielę się z Państwem historią.